9 sierpnia 2018

Migawki

Są takie dni, kiedy najlepiej potraktować je półżartem pół serio. Śmiać się i żartować mimo wszystko, nie przejmować się, że w drodze na basen zderzak ci odpada bo znalazł się pomocny Pan, który uratował sytuację. Czasem słońce czasem deszcz.
Obecnie przechodzimy etap buntu dwulatka.Emocje sięgają zenitu a moja cierpliwość  szwankuje bardzo.
Dziś kilka zdjęć z końcówki lipca, z basenu i wizyty na wsi.
A ja już jestem bardziej w klimacie turkusowej wody i pakowania :)
Następnym razem odezwę się z Chorwacji :)




















1 komentarz:

  1. A ja szczególnie nie lubię dni "ciężkiego kalibru", kiedy brakuje wszystkiego, a najbardziej cierpliwości i radości. Zawsze wtedy mam nadzieję, że jutro będzie lepiej, że ja będę lepsza. Wyjazdu zazdroszczę bardzo, u mnie niestety nici, bo gdyby chociaż druga połowa chciała, tu się niestety życiowo rozmineliśmy. Twierdzi, że się nie będzie szarpał, i tak wyjazd pozostaje w strefie marzeń do zrealizowania. Mam nadzieję, że się kiedyś uda. Pozdrawiam Ania W.

    OdpowiedzUsuń