Chcieliśmy spokoju, ciszy i czasu dla dzieci.
Bez zasięgu, bez wi-fi.
Za to z dobrym prawdziwym jedzeniem, drewnianą podłogą i lasem.
Dom na łąkach w Izbach był idealnym miejscem na nasz weekendowy wypad.
Piękny Beskid Niski, pejzaż jak malowany. Bezkresne pastwiska, łąki dookoła i pełno krów.
Dzieci były zachwycone, prześcigały się w liczeniu krów, biegały, szalały do woli.
Wspólne posiłki przy wielkim drewnianym stole, wyśmienite lokalne sery, pierogi ruskie z czosnkową śmietanką. Było tak pysznie, że nie chciała się odchodzić od stołu, a na posiłki przychodziliśmy przed czasem zastanawiając się co dobrego tym razem dostaniemy :)
Mieliśmy czas dla siebie. Na wieczorny film i wino, gdy dzieci poszły spać.
Mieliśmy czas dla dzieci.
By popatrzeć, poobserwować, posłuchać na spokojnie każdego z osobna.
Miałam czas z Nimi porozmawiać. Poczytać.
Pobawić się na placu zabaw, urządzić rozgrywki w piłkarzyki, warcaby, próba gry na pianinie :)
I był czas na długi spacer po Beskidzie Niskiem.
Czas na zdjęcia. Czas by spokojnie pomyśleć i złapać oddech.
Było spokojnie, wesoło i rodzinnie.
Czuje ogromny niedosyt i marzę o powrocie na dłużej.
W Domu na Łąkach zostawiliśmy serce :)
Nocą kiedy wyszłam przed dom obserwowałam niebo i podziwiałam gwiazdy.
I pomyślałam sobie, jak daleko jesteśmy od tego czego bym chciała dla nas...
To były cudowne chwile.