Na pożegnanie.
Spontaniczny, trochę nie w pogodę.
Jutro wracamy do domu.
Nasza codzienność w Norwegii. Prawie dwa miesiące cudownych wakacji.
Jedliśmy lody, hamburgery, gorącą kukurydze i krewetki. Byliśmy na urodzinach, spędziliśmy czas z fajnymi ludzi.
W deszczowe dni robiliśmy kino domowe z popcornem lub frytkami i sosem czosnkowym.
Kiedy tata zostawał dłużej w pracy spędzaliśmy czas przed domem. Mieliśmy mikroskopijny basenik, 9 metrów kolorowanki, był ogród,w którym dzieci zbierały maliny, porzeczki, borówki.
Ja miałam swoje czasopisma, na które wydałam majątek :) i była kawa. Zawsze, w dużych ilościach, ciepła, mrożona plus shake dla dorosłych. Niebo!
Często chodziliśmy na miasto na małe co nieco . Ja kupowałam kawę, dzieci jadły niezdrowe donuty, odwiedzaliśmy lokalne kwiaciarnie, sklepy ze starociami.
Będę za tym tęsknić...