10 sierpnia 2020

Verdens Ende po raz kolejny

Cudowny dzień na "końcu świata".

Wiał ciepły wiatr, leżeliśmy godzinami na skałach. Nie przyjechaliśmy tu turystycznie, żeby zobaczyć. Nie szliśmy ani pod latarnie, gdzie było dużo turystów, nie zwiedzaliśmy. Po prostu rozsiedliśmy się na dobre i spędzaliśmy całe godziny na prostych przyjemnościach. 

Chłopaki łowili ryby, my z Hanutą robiłyśmy sobie zdjęcia, rozmawialiśmy o tym jakie to szczęście , że tu jesteśmy. Ze mogliśmy wyjechać i być razem. Spędzić to lato po swojemu przez tak długi okres czasu.

Tu zjedliśmy najpyszniejsze kanapki z herbatą przywiezione ze sobą i  najokropniejsze lody :)

Na wieczór zostawiliśmy sobie kawę i bułeczki z rodzynkami, które zabieramy ze sobą praktycznie wszędzie.

I znowu obiecaliśmy sobie, że jeszcze tu wrócimy przed wyjazdem do domu :)




































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz