Czekaliśmy na ten weekend, na odpoczynek i dni bez planu, na
niespodzianki, które może się wydarzą, na nieplanowane wyjazdy czy
niezapowiedzianych gości.
Po prostu wszystko mogło się zdarzyć a i tak wiedziałam, ze
to będzie dobry weekend.
W słoneczny czwartek ruszyliśmy piechotą na Balony,
zjedliśmy watę cukrową, obejrzeliśmy wystawę zdjęć, spotkaliśmy przyjaciół.
Były tez farby i porządki jak to przystało na Święto pracy :).
W piątek wybraliśmy się w Bieszczady, gdzie słońce przeplatało
się z deszczem a nawet gradem i śniegiem
po kostki. Mimo to zapaliliśmy ognisko w wiacie, była kiełbaska, herbatka
ciepła z termosu, sok z bidonu i zaczerwienione oczy od dymu. I jeszcze
wieczorna przypadkowa biesiada u przyjaciół na działce z kawą i ciepłym ciastem
prosto z piekarnika.
Do domu wróciliśmy z ciepłym domowym chlebem i kwiatami,
zmęczeni ale szczęśliwi.
Sobota to poranek pachnący kawą, drożdżówkami i bzem. To też
czas z kuzynostwem oraz nocą poza domem. A my późnym wieczorem ruszyliśmy na podbój Krakowa :).
O taki weekend majowy!
Z każdego zdjęcia bije więcej ciepła niż dają promienie słońca, które właśnie wpadają mi przez okno :) Rozkoszne!
OdpowiedzUsuńKażde z tych zdjęć do niezapomnienia, ale z pierwszego....hmm... można poczuć zapach kawy i ciepłych drożdżówek :) Rewelacja ! theslimakblog
OdpowiedzUsuń