31 maja 2017

Stara dobra Nieznajowa

Pierwsza od dawna Nieznajowa. Nasza sielska sobota. Cisza, spokój, mamy dla siebie cały dzień.
Kocham takie dni i takie malutkie wycieczki za miasto, czuje że żyje, czuje się wolna, szczęśliwa i cudownie zrelaksowana. Niejednokrotnie to właśnie w takie dni odzyskuje spokój wewnętrzny kiedy codzienność mi doskwiera. W takie dni tęsknię za życiem na wsi, kiedy możemy siedzieć wszyscy razem na kocu, kiedy cała trójka leży koło mnie wpatrzona w niebo i słuchamy śpiewu ptaków. Kiedy najprostsze jedzenie smakuje tak cudownie na łonie natury, kiedy w każdej chwili możemy z Hanią iść na łąkę po polny bukiet, który zabierzemy do domu. I kiedy w tej ciszy tak dobrze odnajduje własne myśli, kiedy przyglądam się im i widzę, że Hania je tak samo jak ja bułkę, wyjadając najpierw środek, a Jasio delicje, objadając najpierw czekoladę a na samym końcu galaretkę. Kiedy Tosia zasypiając w wózku, wystawia na poręcz stopy a ja na ich widok wciąż się wzruszam.
I kiedy woda jeszcze zimna jak diabli, i niby dzieciakom to nie przeszkadza, a po chwili słyszę od Jasia: To jednak jeszcze nie sezon na rzekę :) mimo to jest materac, stroje kąpielowe i opalanie.
Jemy, śmiejemy się, idziemy na małym spacer a potem biwakujemy do wieczora. 
A potem przychodzi taki piękny wieczór, zachód słońca, który uwielbiam tu w Beskidzie i lubię te nasze nostalgiczne powroty kiedy dzień się chyli ku zachodowi.
Było tak jak lubię najbardziej!




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz