Nasz chłopiec już zdrowy, zostały jeszcze małe strupki a tak poza tym wszystko dobrze.
Haneczka nasza jest na etapie anty-wszystko. Chyba przechodzimy dopiero teraz tzw. bunt dwulatka. "Hania nie ce" słyszę w kółko, próbuje zachować spokój, próbuję tłumaczyć czasem nawet negocjować ale z różnym rezultatem. Najwięcej płaczu jest rano kiedy to nasza dziewczynka nie chce ubrać ciuchów przeze mnie przygotowanych. Jutro zamierzam przygotować dwa zestawy i dać jej wybór może to poskutkuje i obejdzie się bez porannych łez. Podobno trzeba to przeczekać a ja mam czasem wrażenie, że zaraz wyjdę z siebie :) Podobnie jest jak mamy wracać do domu z placu zabaw i tu jak na razie sprawdzają się negocjacje i niestety czasem małe przekupstwo.
Macie jakiś cudowny sposób na radzenie sobie w takich sytuacjach ?
Na pocieszenie na moim balkonie zawitały kwiaty i donice z ziołami i warzywami. Mamy pomidorki, sałatę, mięte, lawendę, bazylie i pietruszkę. Taki maluteńki domowy ogródek.
A ja już czekam na weekend i jak wyjdzie słońce to pierwszy Jaśkowy spacer od dwóch tygodni.
Kasieńko próbuj prosić o pomoc Zuzie,,żeby czuła ze jest bardzo potrzebna i liczysz się z jej zdaniem np..Zuzia musimy jeszcze podejść do sklepu pomożesz wybrać mi piękną sałatę:-)...A z ciuchami, weź ja kiedyś do przedszkola w piżamie:-)..Przebierz ja w przedszkolu,zobaczy ze nikt tak nie robi to sama już będzie chciała się ubierać w domu we wszystko:-)
OdpowiedzUsuńPiękny ogródeczek
Musisz ją zachęcic do pomocy, wtedy będzie sie czuła doceniona.
OdpowiedzUsuńAalleee ja chciałam najbardziej napisac, ze zakochałam sie w tym zdjęciu ze stópkami w sandałkach, boskie!
Witam,od wczoraj nie przestaje czytac ;-) swietny blog,normalny i bez zadecia (ostatnio to' rzadkosc) zdradzisz prosze skad sa te cudne sandalki?pozdrawiam serdecznie Kasia
OdpowiedzUsuń