Cieszę się jak małe dziecko, cieszę się z
nadchodzącej jesieni, mojej ulubionej pory roku. Wszystko mi pachnie
jesienią, wieczorny deszcz, poranny chłód ,włosy potargane wiatrem,
śliwki przyniesione do domu. Zachwycam się jarzębiną, pierwszymi liśćmi
pod stopami i powolutku zmieniającymi się kolorami.
Zaczyna
się mój nowy rok (dla mnie rok rozpoczyna się od września nie od
stycznia). U mnie to zawsze czas, kiedy planuje, organizuje i zmieniam.
Uwielbiam wyciągnąć szale, swetry, filcowy kapelusz i kozaki. Zmieniać
wystrój domu na bardziej nostalgiczny w jesiennych barwach. Żegnam
powoli letnie sukienki, słomiane kapelusze i sandałki. Robię miejsce
dzianinie, wełnie, szarością i ciemniejszej czerwieni na paznokciach.
Zostawiam
kosze, które są u mnie całoroczne, nawet te bardziej letnie, które będą
mi w chłodne dni przypominać wakacje nad morzem.
Uśmiecham
się na myśl o kaloszach, ulubionych zamszowych kozakach i ciepłych
skarpetach. Czekam niecierpliwie nie ciepłą piżamę, kubek herbaty z
sokiem malinowy i cytryną i na wieczory w fotelu przy książce.
Szalenie to wszystko lubię od zawsze.
Jesień
to zdecydowanie moja pora roku, rocznica ślubu, urodziny Przemka i
Hani, wspomnienia Mazur i wszystkich Bieszczadzkich szlaków. Marzę o
ognisku z pieczonymi ziemniakami, o chociaż krótkim wyjeździe, o
piknikach i wszystkich spacerach po lesie. Czekam niecierpliwie…
Oj tak, ja też uwielbiam jesień, mój syn tylko nie bardzo czai klimat leżenia pod kocykiem i czytania książek ;)
OdpowiedzUsuńPiękny blog, piękne zdjęcia! Cieszę się, że Cię znalazłam.