Od paru dni mam 30 lat…
Mam
 wszystko co najwspanialsze, rodzinę, przyjaciół, zdrowie. Mam marzenia 
małe i wielkie, mam takie proste, przyziemne i te trochę bardziej 
wyśnione.
I coraz bardziej lubię siebie, swoje wady i zalety, swoje smutki i troski, wiem czego chce a co mi nie odpowiada. 
Wiem
 jak chciałabym żyć, gdzie mieszkać i jak spędzać czas. 
Wiem co jest dla mnie ważne, choć nie zawsze o tym pamiętam.
Bo wciąż tyle sprzeczności we mnie, poszukiwań, wyborów.
Wśród życzeń znalazły się takie, które dalej brzęczą w uszach...
Oprócz zdrowia, miłości życzyliście mi drewnianej chatki, zachodu słońca w Paryżu, wschodu w Nowym Yorku i mazurskiego wiatru.
Gdybym miała wymyślić sobie idealne życie to na pewno byłoby na nim na pierwszym miejscu: On i dzieci i dom drewniany na wsi. 
Tego
 jestem pewna najbardziej z wszystkich rzeczy jakich pragnę. A reszta 
byłaby dodatkiem jedynie, które by się zmieniało w zależności od pory 
roku. 
Ale najważniejszy będzie dom, prawdziwy dom z duszą, z dziećmi, dobrym jedzeniem i otwartością.
I mam nadzieję, że wszystko to będzie mi dane.