14 stycznia 2013

Poranne bistro



Niespodziewane kilka godzin w Krakowie.
Sobotnie śniadanie z przyjaciółką we francuskim bistro La Petite France. (Polecam !) 
Francuskie sery, wina, francuska muzyka i przemiły właściciel też Francuz i najlepsza jak dotąd zupa cebulowa jaką jadłam.
Musiała by oczywiście kawa i poranne lenistwo, nie śpieszyłyśmy się za bardzo a potem jeszcze spacer po rynku.
Trochę tęskniłam za wielkim miastem ale jak już tam byłam to tęskniłam za domem, dziećmi i spokojem, tak już mam.
Czasem potrzebuje pojechać gdzieś na chwilę, wypić kawę z kimś z kim dawno się nie widziałam, pogadać o wszystkim i niczym i już spokojnie mogę wracać do siebie :)
Taki mój czas tylko dla mnie.
Te kilka godzin było tak w sam raz, w sam raz żeby poczuć się odrobinę krakowsko :)
Wróciłam spokojna cho odrobinę zmęczona.

1 komentarz: