Są ludzie, którzy wybrali swoją drogę wiodącą przez Bieszczady, którzy spełnili swoje marzenia.
Są ludzie stworzeni do prowadzenia agroturystyki, ludzie przyjaźnie nastawieni do ludzi, życia.
Jest miejsca ciepłe, z klimatem, miejsce w które chce się
wracać.
Jest kuchnia z piecem, z dużym drewnianym stołem pachnąca ciepłą zupą z
dyni.
Jest miejsce na wspólny posiłek przy świecach z kompotem i
rozmowami i pysznym deserem przygotowanym specjalnie dla nas przez gospodarza.
I to powietrze, którego jestem tak bardzo spragniona każdego
dnia.
Lubię powroty. Powroty do takich ludzi i do takiego domu…Smolnikowe Klimaty.
W ich progach gościłam już kiedyś (pisałam o tym tutaj)
Tym razem w dziewczęcym gronie.
Z pełnym wachlarzem emocji i wszelkiego rodzaju drobiazgów.
Nie mogło zabraknąć kawy, wina i przede wszystkim dobrego
jedzenia.
Były tez zajęcia pilates, prowadzone przez Paulinę,
wieczorne siedzenie przed domkiem z gwiazdami nad głowami.
Były rozmowy prawie do rana a później długie śniadanie.
Szkoda, ze zabrakło Agi, Karoli i Dorotki. Oby następny wyjazd
był w większym gronie !
Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńUwielbiam stare piece...