14 listopada 2020

 Nie taka straszna ta jesień jakby się mogło wydawać.

Staramy się korzystać z tego co mamy i co przynosi życie i choć czasem wolałbym żeby to wszystko inaczej wyglądała to jestem wdzięczna za zdrowie i czas, którego teraz mamy naprawdę sporo.

Kocham jesienne Bieszczady a w tym miesiącu było mi dane być aż dwa razy. Pełnia Szczęścia!

Spacery z dziećmi w słoneczny dzień, z termosem herbaty, ciepła kawa wybita w samotności i nowa piękna książka o chlebie. 

Małe drobiazgi, które obecnie są moim luksusem.

Moje myśli błądzą gdzieś po między teraźniejszość a norweskim latem, które wspominam z ogromnym sentymentem i tęsknotą. 

Muszelki i wakacyjne pamiątki sprawiają, że cząstka lata wciąż jest z nami.

A za chwilę będziemy robić miejsce na swiąteczne osdoby i światełka.

Póki co cieszmy się złotymi liśćmi i wieczorami z Netflixem :)





































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz