Dom, chleb, książki, wspólny czas - Marzec.
Minął tak szybko, choć tyle się działo. Już trochę ciepło i jasno, więcej słońca i więcej myśli o wiośnie a nawet lecie.
Choć wieczory jeszcze bardziej zimowe. Przy książce, muzyce czy bajce.
Jeżycjada niezmiennie czaruje a Vaiana wzrusza.
Wczesno poranne spacery z kijami i późniejsze pyszne śniadania.
Pierwsza kawa na balkonie i pierwsze kwiaty. Mały stolik, dwa krzesełka i huśtawka.
Nasza mikroskopijna przestrzeń wśród wielkich zielonych osiedlowych drzew.
Były też dni kiedy zeszło ze mnie całe powietrze a dusza na chwile odleciała.
Strach o życie dzieci prześladować nas będzie zawsze, każdy rodzic, którego życie dziecka było zagrożone doskonale wie o czym pisze.
Niestety spędziliśmy kilka dni w szpitalu, na szczęście krótki pobyt i z happy endem.
A potem po powrocie wymarzona pomidorówka i makaron z serem dla dzielnego chłopca :)
Uwielbiam wpisy dotyczące Waszej codzienności :). Dużo zdrówka dla Jasia. Byłam z Hanią dwa razy w szpitalu i wiem jak cieszy powrót do domu. U nas sezon balkonowy też otwarty i nie wyobrażam sobie życia bez balkonu. W tym roku mam białe koszyki, białe bratki i stokrotki. Uwielbiam :). Pozdrawiam Was serdecznie i życzę dużo zdrówka :). Ola
OdpowiedzUsuń