Nasze Święta Bożego Narodzenia to przede wszystkim rodzina, wspólnie spędzony
czas. Czas kiedy jeszcze bardziej staraliśmy się być blisko,
razem, czas kiedy rozmyślamy nad fragmentami pisma świętego. Adwent staramy się
spędzić uważnie, bez pośpiechu z przemyśleniami i refleksją.
Boże Narodzenie to wspólne łamanie się
opłatkiem, słuchanie kolęd, widok migających światełek na choince, zapach
kapusty, grzybów i wędzonych śliwek. Dla mnie osobiście to czas, który mogę
spędzić z moimi dziećmi, nigdzie się nie śpiesząc. Pierwszy raz od dawna udało
mi się wszystko wcześnie zaplanować i tegoroczny adwent uda nam się spędzić
rzeczywiście powoli, delektując się wspólnymi chwilami. W tym czasie staram się
być dobra również dla samej siebie, znaleźć chwilę na wyciszenie i duchowe
przygotowanie.
Moja świąteczne wspomnienia z dzieciństwa to moja babcia lepiąca "łusia" (uszka z
grzybami:) i głos mojego Taty, który jeszcze dobrze nie zdążył wejść do domu a
głośno witał domowników słowami: Na szczęście, na zdrowie, na tę świętą
wigilie".
Drugie wspomnienie to zaspy śniegu, które musieliśmy pokonywać aby dojechać
na wigilie oraz grzanie dłoni przy piecu. Nieraz musieliśmy pokonywać część
drogi piechotą bo samochód nie był wstanie dojechać. Kiedy byłam dzieckiem
święta spędzaliśmy u moich dziadków, w domach rodzinnych moich rodziców. Co
roku mieliśmy minimum dwie wigilie, zawsze było nas dużo i gwarnie. Do dziś
pamiętam wspólne kolędowanie z kuzynostwem i kulig z pochodniami przez całą
wioskę. Pamiętam pasterkę, na którą zawsze chciałam iść a potem przesypiałam ją
u mamy na kolanach.
Wspomnienia świąteczne to również smaki. Smak kompotu z suszy mojej mamy,
babcinych uszek i kutii cioci Danusi.
Boże Narodzenie z mojego dzieciństwa wspominam jako czas pełen magii,
bliskości i beztroskich chwil. To czas mroźnych zim, tysiąca światełek i zabaw
z kuzynostwem, którego na co dzień nie widywałam bo daleko mieszkali.
Wspomnienia są wciąż żywe i mimo, iż moi dziadkowie już nie żyją to udaje
nam się pielęgnować tradycje. Cieszy mnie to bardzo bo wciąż jest nas dużo i
wciąż gwarno.
Nie wyobrażamy sobie świąt bez rodziny i rodzinnego domu, bez bliskich nam
ludzi i wspólnie spędzonego czasu.Nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy ten czas
spędzić z dala od nich. Lubię tradycję. Musi więc być wspólna wigilia, wspólne
kolędowanie i tradycyjne potrawy. Kocham barszcz z uszkami, zupę grzybową
mojej mamy, kompot czy wigilijne gołąbki. Nie ma chyba nic czego bym nie
lubiła.
To musi być również czas kiedy mamy zdecydowanie więcej czasu dla siebie.
Lubię nasze świąteczne poranki, w naszym łóżku i pisk Jasia "Haaaania
prezenty pod choinką!
Nie wyobrażam sobie, ze mogłoby zabraknąć choinki, światełek i wszystkich
tych świątecznych ozdób które bardzo lubię. Lubię jak w naszym domu pachnie
cynamonem, piernikami i mandarynkami. Lubię też spotkania świąteczne z
przyjaciółmi, z którymi na co dzień się nie widujemy.
I jeszcze do nie dawna nie wyobrażałam sobie świąt bez śniegu, ale niestety ostatnio z tym różnie u nas bywa więc trzeba się przyzwyczaić. Co roku mam jednak nadzieje na białe święta.
Poruszający, piękny tekst. Uwielbiam święta. U mnie od paru lat jest tradycja. Kupujemy sobie prezenty normalne plus zabawne niespodzianki. Zawsze bawimy się w coś po kolacji, ostatnio jedliśmy fasolki różnych smaków. Tradycją stało się też wieczorne spacerowanie. Uwielbiam te wszystkie światła, potrawy i co najważniejsze, uwielbiam czas spędzony z ukochaną rodzinką. Piękne zdjęcia, takie naturalne, czuć z nich magię. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuń