Dzisiaj puszczaliśmy latawce. Zupełnie przypadkowo, spontanicznie niedaleko od domu. Było pięknie, jesiennie, z wiatrem, który chciał urwać głowę i słońcem, które raziło w oczy.
Światło dzisiejszego dnia, sprawiło, że wszystko się mieniło w złocie i błękicie, wymarzona aura. Taka trochę nostalgia kontrastująca z dziecięcym szczęściem i radosnymi chwilami.
Siedzieliśmy na trawie, pijąc herbatę z termosu a na niebie tańczyły niebieskie latawce. Latawce, które sprawiły radość dzieciom a i nam dorosłym ich widok sprawiał wielką przyjemność, taki trochę powrót do naszego beztroskiego dzieciństwa.
Hani najbardziej podobały się pireuty na niebie a Jasiowi najbardziej smakowała herbatka , która jak stwierdził jest dobra dla jego ciałka :)
I wieczór, kiedy gaśnie słońce, chowa się za chmury a błękit nieba przechodzi w granat a nawet czerń. Nastaje spokój wieczora, wracamy do domu przewiani, trochę nawet zmęczeni, gotujemy ciepły posiłek i spędzamy dobry czas na kanapie.
Lubię takie wieczory, lubię takie dni, gdy jesteśmy wszyscy razem, gdy wiatr smaga naszymi włosami, a ciepłe myśli nasze szaleją po niebie jak niebieskie latawce.
Dobranoc !
No nie mogę się napatrzeć na te zdjęcia:-)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia
OdpowiedzUsuńCo za okolica! Widoki zapierają dech w piersiach!
OdpowiedzUsuń