29 września 2014

Nasze miejsce na ziemi



Jest takie miejsce, które od dawna żyje w naszych sercach. Miejsce wyjątkowe, z którym mamy wiele wspomnień. Marzenie męża o ziemi i domu właśnie tam. Marzenie od zawsze!
Marzenie tak mało realne, do którego tak bardzo tęskniliśmy.
I teraz kiedy jest tak bliskie do spełnienia a zarazem takie dalekie  nie śpimy po nocach.
Snujemy plany, marzymy i wzdychamy jak wspaniale było mieć kawałek ziemi.
Jak cudownie byłoby mieć swój mały raj.


W tą niedziele pojechaliśmy popatrzeć, pooddychać tym powietrzem, przejść się po malutkiej wiosce. Idąc rozmawialiśmy, co byśmy robili gdybyśmy mieli tu dom, gdzie chodzilibyśmy na spacery, gdzie byłby hamak, jaki widok byśmy podziwiali z tarasu.
Zrobiłam dużo zdjęć.
Jak wróciliśmy oglądałam je po kilka razy i uśmiechałam się, widziałam na nich  nasze marzenia i sny. Ten wyjazd był taką tęsknotą do naszego miejsca.
Z ponad sześćdziesięciu zdjęć zostały mi tylko trzy. Taka złośliwość sprzętu dwudziestego pierwszego wieku.
Smutno mi było bardzo, ale jak to mąż powiedział: to co za tydzień jedziemy znowu? :)





19 września 2014

Jesień się zaczyna

Wrzesień.
Kolejne zwykłe chwile.
Garść orzechów.
Smak jeżyn prosto z krzaczka.
Chłodne wieczory
i
czerwone korale.
Piękny wrzesień.













16 września 2014

Szczęśliwa 5


Bieszczady to Nasze miejsce na ziemi, bez dwóch zdań.
Od 16 lat odkąd się znamy, odwiedzamy je nieustannie i wciąż darzymy tym samym uczuciem, nawet chyba jeszcze większym.

Nasza miłość, dzieci, rodzina i miłość do gór niewątpliwie nasze największe szczęścia.

Nasz rocznicowy wyjazd był jakby podróżą sentymentalną. Wybraliśmy Przystanek Cisna, gdyż jest to miejsce z którym mamy wiele cudownych wspomnień. Dawno tam nie byliśmy dlatego wybór był dla mnie prosty.

W Bieszczadach złapaliśmy spory oddech i odpoczynek choć zdecydowanie za krótki. Dobre powietrze, przepyszne wegetariańska kolacja (3 daniowa :)) , drewniane i przytulne wnętrze, świece i wino zrobiło swoje. Wieczorem padłam ze zmęczenia, czułam się tak bardzo zmęczona że nie pamiętaj kiedy tak się czułam. Miały być długie rozmowy o zmianach, planach, marzeniach, miał być film zamiast tego były rozmowy z nowo spotkanymi ludźmi i sen, dużo snu. Potrzebowałam takiego odpoczynku aby móc w sobotę wstać i ruszyć w góry.


Sobota w górach, ulubiony szlak graniczny, świetna widoczność, piękne widoki, zmęczenie które uszczęśliwia. Obiad w Chacie Wędrowca, deser, kawa i wcześniejszy powrót by niedziele spędzić już z dziećmi, które strasznie tęskniły.

Bardzo luźny, spokojny wyjazd. Ja zwykła, bez makijażu, w dresach, sportowych butach w kitce :)
Nasze zwykłe spokojne rozmowy przy śniadaniu, ze ser smakuje, ze dobra konfitura i przepyszna grzanka.
My szczęśliwi, radośni z głowami w chmurach jak z przed kilku lat, kiedy jeszcze byliśmy beztroscy i może trochę naiwni. Miłe uczucie !

Jestem tak szczęśliwa, że nawet trudno mi to opisać, idealna sobota, idealna pogoda i to poczucie szczęścia. W takich chwilach wydaje mi się, ze mogę wszystko, w takich chwilach nie istnieje ani smutek ani obawy. Jest poczucie bezpieczeństwa, spokoju i wiary w to jakie życie wybraliśmy.

Ich choć kiedy wracam do codziennej  rzeczywistości  wydaje mi się, że gdzieś to wszystko  uleciało to jednak nie… zostaje we mnie dłużej i buduje mnie od wewnątrz.

Mam przeczucie że ten rok będzie bardzo dobry dla Nas,  trudny ale dobry.Wierzę w to mocno!










 

 

 






12 września 2014

Wrzesień



Jeszcze lato się tli i panuje przepiękna pogoda. Wrzesień nas rozpieszcza i nawet kilka chłodniejszych i deszczowych dnia nie ma znaczenia. Mimo, iż letnie rzeczy pochowane to muszę przyznać ze parę sukienek wyciągnęłam z powrotem :) 
Tak naprawdę to jest dla mnie idealna pogoda letnio-jesienna.


Nie daleko naszego mieszkania, mamy skrawek ciszy i przestrzeni do tworzenia malowideł.

Kolorowa kreda przeżywa znowu swoje pięć minut. 
Zabieramy lalki na spacer a Janek coraz śmielej jeździ na swoim rowerku biegowym. 
Zachwycamy się z Hanią piękną jarzębiną, z której robimy czerwone korale.

Jest dobrze!


Dziś nasza 5 rocznica ślubu…już za parę godzin ruszamy w Bieszczady – we dwoje.

Do zobaczenia w poniedziałek :)













8 września 2014

Lanckorona

O Lanckoronie marzyłam od dwóch lat odkąd przeczytałam o niej u Mimi. Marzyłam o małej wsi gdzieś na Pogórzu Karpackim. 
Nie wiedziałam o niej wiele ale to co przeczytałam w Dobry Wiatr wystarczyło by się zakochać.
Najpierw w opisie, zdjęciach potem w drobiazgach, szczegółach takich jak ukwiecone ogródki, wąskie uliczki, stare drewniane domy. Mały ryneczek, kilka ławek, zieleń i studnia ozdobiona słowami piosenki Marka Grechuty: "Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy..." 

Jak pisała Mimi w swojej książce Dobry Wiatr:
 "Myślę sobie, że jest tu jakaś uwodzicielska siła. W takim miejscu już po godzinie człowiek staje się spokojniejszy, wyciszony, zaczyna wolniej spacerować oraz odnajduje źródła tęsknoty. Tu jest ta inność, której zawsze poszukuję. Tu czas nie pogania, wręcz przeciwnie - zwalnia. Można rozkoszować się ciszą, naturą i pięknem. Jak dobrze mieć cię blisko, piękna Lanckorono!

I taka właśnie jest - sielska, malownicza i wyjątkowa. Jest niesamowity spokój i klimat, który uwielbiam.
Nie znajdziecie tu wielu sklepów, nie ma bankomatu, barów szybkiej obsługi.
Jedna prawdziwa piekarnia w której jakby czas się zatrzymał, kilka uroczych kawiarni, galerii. 

Miejsce wyjątkowe, do którego na pewno wrócę nie raz. Może tej zimy na święto Anioła Lanckorońskiego?