30 maja 2014

Ruszamy!

Dziś popołudniu ruszam z dzieciakami do Smolnikowych klimatów (http://www.bieszczady-smolnikoweklimaty.pl/)
W zeszły weekend po wędrówce po Połoninie zawitaliśmy tam na parę godzin gdzie dzieciaki bawiły się w domku na drzewie a my mogliśmy napić się kawy wraz z gospodarzami Pauliną i Przemkiem.

W ten weekend wracamy do tego cudownego miejsca, już nie w sandałkach a kaloszach i kurtkach ale i tak jestem mega podekscytowana.
Mój pierwszy trzydniowy wyjazd wraz z dziećmi bez Przemka.
To bedzie czas tylko dla nas, spokojny, radosny, bez pośpiechu i słowa "zaraz", takie tu i teraz, nasze trzydniowe dzień dziecka :)
W planach  spacery w kaloszach po Smolniku, gry w karty, zabawa nowymi pojazdami, czytanie i malowanie, wspólna kąpiel w wannie :) i odwiedzenie Wiesi i Bogdana, u których byłam na warsztatach pieczenia chleba.

Jeszcze parę godzin i ruszamy, obładowani po brzegi :) spakowane wszystko co niezbędna a i parę "luksusów" się znalazło w torbie. Zabieramy nową ulubioną lampkę króliczka, ulubione książki i kubek i płyn do kąpieli koniecznie :)
Po weekendzie spodziewajcie się zdjęć i moich osobistych wrażeń :)

Wam również życzę udanego weekendu!


































26 maja 2014

Połonina Wetlińska

Udało się! wybraliśmy się rodzinnie na Połoninę Wetlińską.
Pogoda i humory nam dopisały.
Hania doszła sama na nogach , marudząc przy tym niemiłosiernie ale dała radę :)
Janka w nosidle niósł dzielny tata, było naprawdę fajnie.
Razem z nami były jeszcze trzy rodziny z dziećmi więc było wesoło.
Takim oto sposobem rozpoczęliśmy sezon rodzinnych wypadów w Bieszczady :)






















Chleb śpiewany

Jakis już czas temu byłam na cudownych warsztatach pieczenia chleba na zakwasie.
Mimo, iż byłam chora i kiepsko się czułam było cudownie.
Bieszczady, drewniana chata, cudowni gospodarze, lecznicze nalewki :) i CHLEB, prawdziwy o zapachu i smaku chleba. Upiekłam dwa, posypane czarnuszką i makiem są przepyszne.
Do domu przywiozłam zakwas, nalewki i piękne wspomnienia. Mój mąż zjadł prawie cały już pierwszego dnia.
Wiesia i Bogdan z Bieszczad bardzo miło nas przyjęli, była cudowna atmosfera, miło było usłyszeć  historie ich życia i pogadać tak zwyczajnie o wszystkim i niczym.
Na pewno jeszcze tam wrócę, może nawet szybciej niż mi się wydaje :)
Bardzo Wam gorąco polecam!

http://www.śpiewanychleb.pl/smolnik-n-oslawa/





























8 maja 2014

Weekendowe plany

Czekam na lepsze dni, na spokój i cisze, na porządek, ład i mój nowy balkon, który w planach.
Chciałabym beztrosko bawić się z dziećmi, nie myśleć co jeszcze nie zrobione, ze nie posprzątane, nie myśleć ze czas leci jak opętany.
Tęsknię bardzo za Mazurami, łąkami, zapachami, marzy mi się wyjazd do Lawendowa…bardzo, bardzo.
Póki co nie do spełnienia, może jesienią w październiku, może…
Na razie czekają mnie duże porządki w całym domu, na balkonie i w piwnicy.
Czeka mnie wymiana pościeli na nowe, pozbycie się zniszczonych zabawek, oczyszczenie szafy z nienoszonych rzeczy.
Z przyjemnością zakupię kwiaty i zioła do zasadzenia. Poprzesypuje owoce goi, suszone morele i inne cuda do moich nowych słoików.
P. może zrobi półki w H. pokoju i może mi nową półeczkę w kuchni na książki kucharskie
Z przyjemnością pojadę po drobiazgi do dziecięcych pokoi, po nowe zasłony dla H. i J. do ramek trafią nowe wywołane zdjęcia.
A wieczorem usiądę z herbatą na sofie, zadowolona z siebie będę chłonęła czysty „nowy” dom.
Uwielbiam takie porządki, przemeblowania, oczyszczanie przestrzeni.
A w niedziele warsztaty pieczenia chleba w Bieszczadach…o taki plan mam!

Tylko co z tego wyjdzie, zobaczymy :)

5 maja 2014

Majówka

Czekaliśmy na ten weekend, na odpoczynek i dni bez planu, na niespodzianki, które może się wydarzą, na nieplanowane wyjazdy czy niezapowiedzianych gości.
Po prostu wszystko mogło się zdarzyć a i tak wiedziałam, ze to będzie dobry weekend.
W słoneczny czwartek ruszyliśmy piechotą na Balony, zjedliśmy watę cukrową, obejrzeliśmy wystawę zdjęć, spotkaliśmy przyjaciół. Były tez farby i porządki jak to przystało na Święto pracy :).
W piątek wybraliśmy się w Bieszczady, gdzie słońce przeplatało się z deszczem a nawet gradem i  śniegiem po kostki. Mimo to zapaliliśmy ognisko w wiacie, była kiełbaska, herbatka ciepła z termosu, sok z bidonu i zaczerwienione oczy od dymu. I jeszcze wieczorna przypadkowa biesiada u przyjaciół na działce z kawą i ciepłym ciastem prosto z piekarnika.
Do domu wróciliśmy z ciepłym domowym chlebem i kwiatami, zmęczeni ale szczęśliwi.
Sobota to poranek pachnący kawą, drożdżówkami i bzem. To też czas z kuzynostwem oraz nocą poza domem.  A my późnym wieczorem ruszyliśmy na podbój Krakowa :).
O taki weekend majowy!